Od momentu ukazania się pierwszych zdjęć nowej generacji duetu M3 i M4 rozmowy na temat modeli BMW zdominował wyłącznie jeden detal: nerki. Niesłusznie, bo za nimi kryje się bardzo złożone auto o historycznym wręcz znaczeniu. Kontrowersyjny element przesłonił zalety, ale i pozwolił zatuszować parę innych cech, z którymi mam prawdziwy problem.
Wielkim grillem od początku się nie przejmowałem. W klasie aut sportowych nie jest on w końcu niczym wyjątkowym. Sięgające od maski po asfalt wloty nie są nawet czymś nowym w samym BMW. Jeśli ktoś myśli, że dawniej taki projekt by w Monachium nie powstał, niech zobaczy pierwsze ważne, sportowe auto marki, czyli zaprojektowane w 1936 roku przez Piotra Szymanowskiego BMW 328. Dlatego też proponuję następującą umowę. Poniżej pokażę zdjęcie tych nerek — tak, by każdy się mógł nimi nasycić i je skomentować. I zamykamy ich temat. Zgoda? Uwaga, idzie zdjęcie.
Innych, ciekawszych tematów do omówienia przy tym aucie jest w końcu tak wiele. Choćby reszta projektu nadwozia. Nie tylko przez grill nowe M3 Competition wygląda bezprecedensowo agresywnie… i bogato. Gdy oderwiemy wzrok od grilla, dostrzeżemy dalej misternie wyrzeźbioną maskę i kute obręcze o niesamowitym wzorze.
Idąc dalej, ujrzymy usztywniające konstrukcję żebrowanie dachu wykonanego z włókna węglowego i masywne, wepchnięte trochę na siłę poszerzenia tylnych nadkoli. Z tyłu oczom ukaże się zadziorny spojler i dyfuzor, pod którym nawet nie stara się ukryć puszka układu wydechowego. Od pierwszego do ostatniego milimetra auta naprawdę nie widzę tutaj potencjału dla tunerów, by poprawić cokolwiek, czy dodać jeszcze choćby jeden detal. W kabinie jest podobnie. Tu nie ma mowy o pomyłce ze zwykłą Serią 4. Nie pozwolą na to czerwone wstawki za kierownicą i w tunelu środkowym, połacie włókna węglowego i fotele. Jeśli jesteś jedną z tych osób, która nie wyjdzie pobiegać bez zakupu profesjonalnych butów za tysiąc złotych, to na pewno spodoba ci się opcja kubełkowych foteli M Carbon za 17 200 zł.